środa, 30 stycznia 2013

Polaris car.

 Wiecie jak łatwo można spieprzyć sobie całkiem miło zapowiadającą się podróż ?  Można nalać byle jakiego paliwa w super okazyjnej cenie i poruszać się skokami albo wcale. Albo nakupić byle jakich opon i ślizgać się na byle zakręcie. Założyć badziewne wycieraczki i podziwiać niepowtarzalne wzory z błota i soli na szybie. Można też wlać badziewnego płynu do spryskiwaczy...
 I zastanawiać się przez dwieście kilometrów. Czy :
- kopci ten przede mną i przez to śmierdzi w kabinie.
- wlatują własne spaliny jakimś  cudem do wnętrza i dlatego.
- palą się kable  pod deską rozdzielczą.
- cieknie nagrzewnica i cuchnie parujący glikol.
- rozleciał się parownik od klimy i inhalujesz się tym, czym była wypełniona. Trującym niechybnie.
- chlapie olej po gorącym silniku i śmierdzi, truje.
- może samochód się pali.
- może z kominów, może z dywaników.
- skąd w ustach ten posmak i mdłości.
- może broń chemiczna, wylana farba, rozpuszczalnik albo inne niezidentyfikowane chemiczne coś.
 W ustach słodkawo, mdło. Łeb ćmi. Wietrzysz. Podejrzewasz najgorsze...

  Do dziś z politowaniem patrzyłem na testy płynów do spryskiwaczy publikowanych w motoryzacyjnych tygodnikach. O zapachu i własnościach fizykochemicznych tychże. A co to ma do rzeczy ? - myślałem wtedy. Ma zmywać i tyle, wszystko. Bo teraz to już wiem że :
  Spieprzyłem sobie podróż zalewając płyn do spryskiwaczy "PolarisCar". 9,99 w markecie. Do minus 22-ch stopni, niebieski. Po każdym pryśnięciu wzmagał się smród w kabinie. Znaczy, że to po pryśnięciu,to zorientowałem się dość późno. Bo zanim - to było jak w punktach wyżej.
 Jak już załapałem, to wszystko co było wypompowałem na szybę i spłukałem wodą. Zalałem lepszego, markowego. Przepłukałem znów. Wyjmując resztkę pozostałą w karnisterku z bagażnika by wypieprzyć toto do śmieci  zauważyłem, że trochę wylało się na dywanik. Cały samochód śmierdzi, będzie chyba pranie. Posmak w ustach utrzymuje się, pomimo przepuszczenia przez nie butelki piwa.
  Niefajnie. Nadziałem się - "chytry dwa razy traci" - mawiała Babcia.
 Wpisuję w google: "polaris płyn do spryskiwaczy". Klikam jeden z pierwszych wyników:
I już wiem o co chodzi - kliknij.
 Można. Da się. W całkiem niespodziewany sposób spieprzyć sobie przyjemność z jazdy...
Od teraz będę zerkał do tych testów...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Do jutra (czwartek) jest możliwość zagłosowania w konkursie "Blog Roku", na tego bloga głos można oddać wysyłając sms o treści F00166 (po F są dwa zera, nie litera o ) na numer 7122, koszt 1,23zł.

1 komentarz:

  1. W życiu bym nie pomyślał, że przez spryskiwacz do szyb mogą być takie problemy.

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.