poniedziałek, 7 stycznia 2013

Fajerwerki.

  Pamiętam czasy, gdy jedynymi świecącymi na niebie elementami w  sylwestrową noc były gwiazdy. O ile noc była bezchmurna.  Zdarzała się nieraz raca wystrzelona przez rezerwistów z Wojsk Ochrony Pogranicza ze służbowego miotacza. Jedna, czasem dwie. Ewentualnie odpalony korek napchany saletrą z cukrem  na kartki w proporcji 1:1, choć te już uwagi nie przykuwały z uwagi na swoją znikomą efektowność działania.  Kto chciał zobaczyć więcej musiał zwrócić wzrok na zachód. Niemcy mieli czym strzelać. Strzelali w sylwestra tak, że obserwatorzy z bratniego demoludu dostawali dreszczy. Wypełnieni winem bez bąbelków i sałatką warzywną stali na górkach, albo w oknach na piętrze. Podziwiali.
  Dzisiaj fajerwerki i petardy to żadna egzotyka. Możliwości ogranicza jedynie zasobność portfela i tolerancja sąsiadów. Każdy widział i wie. Lecą wysoko i palą się kolorowo.
 Teraz oprócz tej wiedzy, możecie zobaczyć inaczej. Więcej. Fajerwerki w fazie startu - jak na fotografiach powyżej i poniżej.



10 komentarzy:

  1. Pamiętam, te 30km pociągiem jechało się chyba z półtorej godziny...
    Jeszcze z Krzewiny i Bratkowa dobrze było widać :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się boję.
    Zwyczajnie...boję się.
    Nie lubię.
    Fajerwerków, oczywiście;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypatrz się z bliska, oswoisz się :)

      Usuń
    2. Chyba nie. Fajerwerki mnie nie jarają ;-)
      Boję się nawet patrzeć na Twoje zdjęcia.

      Usuń
  3. aczkolwiek mam takie wrażenie, że z każdym rokiem fajerwerki trwają coraz krócej. pik pik i ludzie uciekają do domu się napić.

    nie wspominając, że niektórym to juz zaocznie powinno się ręce poucinać, jak się patrzy w jaki sposób się tymi fajerwerkami "bawią".

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W ogóle dziadzieje wszystko, kiedyś to pokombinować trzeba było - a to stać nie chciała, a to lont za szybko się palił i stopiło ortalion na nadgarstku, a to zawróciła do pokoju i rozwaliła sałatkę po ścianach... Weselej było...
    Teraz takie wszystko unijne, ani to palca nie okopci - zapalisz i samo się wystrzela, ani urwać nic nie urwie bo słabowite jakoś te ładunki.
    Z rękoma masz rację - lepiej uciąć żeby nie urwało. Ucięte lepiej się goi... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta unijne ... :) nasze w tym roku w bok latały, kumpela w udo oberwała i całe szczęście .. bo obok stały moje dzieci - a to już wówczas byłoby w głowę... Suka jak zwykle obsikała co mogła ze strachu - tym razem tygryska. Też mnie jakoś ta zabawa nie rajcuje. Cóż i ale.. no risk no fun:)
      I witam ... za Czwartą tu przydreptałam:
      Fajnie. bardzo fajnie;)Zabieram Cie do mnie;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Witaj :)
    Ja swojego psa musiałem trzymać by nie aportował tych odpalonych...
    Fajnie, że Ci się tu spodobało. Też wejdziesz na moją listę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tęskno mi do tych czasów, choć ich nie dano mi posmakować...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś jak byłem mały, robiłem takie w piwnicy, niestety słabo mi to szło :)

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.