czwartek, 29 marca 2012

Maszkary polne.



   Wylazły skądś po zimie. Przetrwały jesienne wichury, śnieżyce, trzaskające mrozy, płonące miedze i łąki. Gdzieś skryć się musiały chłopską troską otoczone, albo fuksem zwyczajnym... Po krzakach gdzieś spały, po zagonach. Spłowiałe wylazły, naruszone, kulawe.

 "Strachy, na wróble strachy" - tak się tradycyjnie utarło, element folkloru wiejskiego stworzyło to dzieło, taka magiczna figura w opozycji to nowoczesnej kultury agrarnej... Wypalone na czarno hektary kontra łagodny strach na wróble - kontrast...

   Pan stanął już na zagonie, potargany ale dumny, wskazuje wiatru gdzie ma wiać, do Pani swej w krzakach tors dumnie wiatrem wypina, a portki ma zgrzebne i kapelusz, paski foliowe fruwają przyczepione sznurek spina w talii gdzie pas normalnie, a całość postawna, jak pan i władca na krańcu, Ona jak ta panna w letniej sukience, zalotnie, oparta jakby - mierzy...

  Strzec pewnie znów będą razem jednej parceli i sznurkami, bibułkami płoszyć, puszyć się, pochylać i wstawać, i w punktu potrójnego centrum niemalże tradycji zadość czynić.

    Na miarę naszych możliwości. Amen.


niedziela, 25 marca 2012

Posłaniec.

 

Napotkałem dziś na niedostarczoną przesyłkę. Na szczęście czyjeś niedostarczoną. Mały trybik wielkiej machiny,mały czynnik wielkiej reakcji. Może dezerter, może maruder, może sabotażysta. Miał ponieść ze sobą śmierć, zniszczenie, cierpienie, ból...
  Tymczasem wypluty przez zimowe roztopy leży i patrzy w słońce swoją dobrze zachowaną główką z wysokiej klasy materiałów, z naniesioną złowrogą metryczką. Siedemdziesiąt lat już przeleżał. Drugie albo i czwarte tyle przed nim. Może więcej. W ludzkiej mierze to dziadek już, krzywdy nikomu nie zrobi. Możliwe że cieszy się, iż niczego nie dostarczył. Możliwe, że cieszy się iż tak się stało.
 Całkiem możliwe.

sobota, 24 marca 2012

Na prawo patrz !




 Telewizornia mnie męczy. Jeśli jest tak, że telewizornia jest odbiciem rzeczywistości - to rzeczywistość dobija. Ale na szczęście nie jest wiernym, jedynie odfiltrowanym pod smaki oglądaczy przedstawieniem podawanym po to, aby nie zgasł w nas ogień do końca. Tylko że ten ogień to ogień wzburzenia, wzburzenia destruktywnego, wzburzenia bezmyślnego... Staram się nie oglądać nic poza Kino Polska,TVP Kultura, Discovery wszelakie i może National jeszcze... Oby nie informacyjne. Bo to pod wywołanie i sycenie wzburzenia skrojone...

  Ale zdarza się, bywa i nie da się uniknąć, jak leci już - patrzę i wzburzać się zaczynam... Bo na głupotę patrzę. Jedziemy.

 Kongres prawicy na apetyt - Ziobro,Kaczy,Jerzy, konferencje, butne hasła klakiernia i prężenie muskułów - jakby zapomnieli że już było, polecą głowy jak co by się udało , zawiążą się ciała nowe a stare w pył pójdą - "było" - myślę, i widzę już jak to łatwo i szybko potoczyć się może, oby tylko najęci spece wzburzenie wywołali w kampanii, na wzburzeniu to polecieć jedynie może, cel już się okazuje - "macie ? - nie mamy - chcecie ? damy - dacie ?  - to bierzemy ! ", tylko "skąd, jak ?" nie słychać - nie słychać, bo "skąd, jak ? " worek ma już na łbie czarny i przed oficerem na betonie z odpływową kratką klęczy, nie pytać będzie i defetyzmu siać, jak na Białorusi ci dwaj co ze zmontowanych drutem dowodów szafot mieli sklecony, ale to nie u nas jeszcze, u nas w budowie, "proces tworzenia" - jak nowe się rodzi ale z nazwy tylko, bo już przecież to grali, odtwarza się pod wzburzenia kontrolowanego wpływem...

 Nie tylko u nas,za Odrą już na ulice wyszli czarno - brunatni pogubieni wzburzenii, gonić chcą tych co przyjść zamiaru nie mają, homo dedeer -usy, taki skrzyżowanie sovieticusa i wypranym przez Stasi rozumem pobitego głupka co to porwać się dał kiedyś i czka mu się tym lat sześćdziesiątkilka, głupka jakiego spotkać na każdej szerokości geograficznej można, tylko wzburzyć go i światło dać zielone - wtedy z byle pionka maszyna zagłady się robi, ona w rację wierzyć musi i przykład i przyzwolenie,resztę mechanizm przez profesora Zimbardo opisany milion razy w więzieniu się dziejący dokona, łby lecą, reszta do kratek w betonie spłynie...

  Bo wierzyć w rację to wierzyć w swoją wyższość, jak ci co na konferencjach linczu pragną, a rodzice młodzi odpierają i o prywatność proszą i spokój, i żeby o to wołać to kolejne konferencje zwołuje dla nich Detektyw co włosy ma sztuczne, w gazetach i portalach każde wcielenie swoje aktualizują, oni grają swoją bajkę co aż trzeszczy na szwach pokracznych, chyboce na nogach sztukowanych...

 Co polityczne ścierwa łapią w lot w pyski zaślinione, łapią i roztrząsają biją kapitał by wzburzonych mieć swoich, na guzik, na hasło, poniosą i sklecą sieć co złowi w siebie ławicę śledzi bezmyślnych.... Uuuuffffff...

 Awionetka jeszcze - pilot wykazał się wysokimi umiejętnościami, fachowiec, egzamin życia zaliczył, maszynę posadził, nie pcha się do kamer... Ulga... Ale takie są na końcu... Mało nośne, oczywiste takie - wylądować... Phi...

 Starczy, wyłączam...

 Na prawo patrz ! Do hymnu wzburzeniaaaa-nia !!!

Tak to  wygląda... Prawa strona raczej nic ze sobą dobrego nie niesie, a może lewa też lepsza nie jest, jedne co pewne - telewizornia jest potężna. Skrojona na miarę. Pod wzburzenia siłę liczona.

środa, 21 marca 2012

Piach pozimowy.



 Pełno piachu po zimie. Kurzy się i szura pod butami. Dobrze że zamiatać przyszli.

 Pierwszy raz - w piątek. Na kupeczki, elegancko, co kilkanaście metrów, przy krawężniku. Pozamiatali, siedli i gadają. Jak już pogadali to fajrant nastał. I weekend.  Przyjechali w poniedziałek - pozamiatali co im w weekend auta te kupki rozjechały znów po ulicy, siedli i gadają. Do fajrantu.
 Przyjechali w środę. Znów pozamiatali te kupki co im auta od poniedziałku rozwlekły, bo te z piątku zamietli w poniedziałek. Zmietli znów w kupeczki i zasiedli. Do fajrantu. Po południu przyjechała taka ogromna zamiatarka i zmiotła te kupki i to co auta rozwlekły od fajrantu.

 Teraz mamy już czyściutko. Potrójnie zamiecione.
Mucha nie siada.

piątek, 16 marca 2012

Jak z papierami trzeba iść.

  Musiałem z papierami iść. Nie lubię tego, ale cóż. Zleżałe już nieco były, sprawy przyschnięte - nie dało się już odwlec. Popisałem na kompie, druk, podpis i wio.

  My tu w potrójnym urząd podobno mamy najlepszy, najlepiej wszystko działa, ludzi jest dużo i stąd pewnie te wyniki. Banner kiedyś nawet powiesili, żeby każdy wiedział. Budynek okazały, przy wejściu jakaś ruchawka bo kwiaty, bezradni szczerzą gęby do przechodzących, furami parking zapchany, goście się jacyś schodzą, w mundurach, ech podniosła atmosfera, gołym okiem widać że jakiś ważniejszy dzień mamy - wchodzę. Idę tam gdzie miałem być, ale już mnie zawracają - urzędniczkipracowniczki - młode, wysztyftowane, szpileczki, spódniczki - latają jak z pieprzem, kwiatki noszą, prowadzą, w przejściach dają się przepuścić,a po plecach pogładzić nadurzędasom, i z kamerkami, cyfróweczkami w trybie "auto"  cały wydział propagandy już się zbiera - i stoję jak gamoń postawiony w kącie, witam się bo znam - a to z warzywniaka niedawno, albo z cukierni, ze szkoły od sprzątania, albo z plakatu gęba czasem mignie, jest ich tu faktycznie mnogo... Do biura dotarłem po tej zamułce lekkiej, wchodzę, witam się i stoję, nie przeszkadzam bo na kompie każda coś tłucze, jedna ze szklankami i dzbankiem stoi i się przygląda - ta nie pomoże pewnie bo myć, płukać idzie - najmłodsze i najchudsze wtem mnie pyta po com przybył... I już czuję że nie pójdzie. W oczach widzę, że nie wie co ze mną tu zrobić, papier daję, "a podbić, skserować - skserować i podbić, o tak, żeby ważne było - o i to dla mnie,tamto pani schowa", druga nic nie gada, nie patrzy nawet, ta od szklanek wraca i czajnik nastawia, ciasno mają, napakowane biurek, bokiem się ustawiam do wyjścia i krokiem dostawnym już do drzwi i idę, "do widzenia" mówię, i już czuję że chyba nic nie załatwiłem. Ale pieczątkę mam, najważniejsze. Szybko poszło, nie było kolejek. "Nie ma kolejek, więcej okejek" - sobie pomyślałem na luzie już w drzwiach.  W holu głównym to już wariactwo,po schodach latają te młodziaki w garniturach za niezłą kaskę aż spodnie na tyłkach trzeszczą, na górę lecą, tam ruch, woda kolońska, poklepywania... Po schodach sobie myślę podejdę jeszcze raz wyżej, póki nie zawrócą - i zaglądam jak szpak tam gdzie krzesła stały te gorsze dla biedoty jak pod drzwiami czeka, pochowane gdzieś w kantorku pewnie - myślę - albo na górze w korytarzyku, a tak stoją w kupie wszyscy, komórkami się chwalą, dają sobie czapki milicyjne poprzymierzać - aż głos Cesarza usłyszałem tak podszedłem blisko, "jeeezu" sobie mówię po cichu, nie nie wytrzymałem i schodzę do drzwi, a jeden tam mi mówi że " to o bezpieczeństwie sesja jakaś ma być" - " i dobrze " - mu mówię, przecież bezpieczeństwo najważniejsze, a tu nawet pasów, "zebry" na głównej ulicy nie ma żeby przejść na drugą stronę, dobrze, niech radzą i każą to wymalować, choć tyle niech się robi... A jak już wejdą to na pewno uradzą.
 Wychodzę już na powietrze, myślę sobie " to mocny organizm tu, pod tym dachem żyje, w czeskim Hradku podobno to ledwie dwadzieściakilka osób w urzędzie siedzi - u nas tyle to po samych schodach biega, i nie wiem jak co tam załatwić,czeka się pewnie tygodniami..."  Ze schodów patrzę, jak ludzie łażą jak te święte krowy po głównej ulicy, jak to byle gdzie który chce i włazi,pod prąd do RDT-u jadą... Uradzić trzeba,niech wezmą to w ryzy - póki jeszcze po klombach nie łażą butami... No, idę już, nie przeszkadzam...

poniedziałek, 12 marca 2012

Tak ludzie nie wyglądają.

     Podobno świat nie jest taki,jakim się wydaje. Inaczej,wydaje nam się to,co sobie wyobrażamy - to natomiast uwarunkowane jest tym co już widzieliśmy,a dalej - wyobraźnia nasza skleja każdy obraz z fragmentów. Fragmentów oczywiście zapisanych wcześniej w pamięci. Czyli tego co kto widział - a widział to,co (w większości) zostało mu okazane. "Jak Cię widzą,tak Cię piszą" - można by podpiąć zdarte przysłowie. Ale o co chodzi ?

    Kobiety,(chociaż nie tylko),pragną udawać. Że czas się zatrzymał,nie ima się ich,są poza nim. Używając z wiekiem nabytej mądrości, wróć - doświadczenia, zaginają rzeczywistość od wyważonej matrony do młodej, już niepryszczatej kobiety, krzyżują nabyte z wiekiem doświadczenie z młodzieńczym obliczem. Jednak wiek ma swoje cechy, na obliczu wypisuje swoje historie - słowem - widać go.... Kombinują jak to zmienić. Ale zmienić za bardzo się nie da, jeszcze nie ten poziom wiedzy naukowej. Można przykryć,zamaskować, nałożyć kamuflaż. I tak się robi. Jasne jak słońce.

   Kobiety,(chociaż nie tylko), udają. Maseczki,podkłady,make up-y, farby, silikony, kleje. Pomadki. Wyglądają coraz częściej już nie jak lekko cofnięte w czasie, wyglądają jak wyrwane czasowi, wystrzelone w kosmos młodości. Aż zęby bolą jak patrzeć, aż zęby bolą jak wspomnieć. W towarzystwie oczywiście, wspomnieć. Jednym się podoba, innym nie. Mi nie.

  Nie tylko mi, jak się okazuje. Poszło po przestrzeni że protest jakiś, coś o modelkach, widzę lalkę wypicowaną co reklamuje kosmetyk jakiś nowy, nieznany jeszcze, dla starszych pań od tych czterdziestoletnich - wokół niego ruch jakiś się zrobił, nie ten z zachwytu jak w założeniach stało. Z protestu.

 "Nikt tak nie wygląda !!!" - wydarło się w okolicach Dnia Kobiet, z lewej strony politycznej sceny. Nie ma tak !!!
(cytowane z: kobieta.dziennik.pl)

Katarzyna Piekarska jasno powiedziała, co myśli na temat wizerunku modelki w reklamie. Posłanka uważa, że idealnie gładka i cudownie rozświetlona twarz Doutzen Kroes promująca podkład Lumi Magique firmy L'Oréal, którą konsumenci oglądają na plakatach, sprawia, że reklamę należy zaliczyć do tych, które "wprowadzają w błąd odbiorców, w szczególności w odniesieniu do istotnych cech, w tym właściwości, przydatności'."

  Faktycznie,myślę,"ściema" jakaś,no tak to kobiety po czwartej "dyszce" nie wyglądają (chociaż by chciały). Dobrze, dawać tak dalej. Do dziś.

 W programie "Lis na żywo" się główna aktorka tego spektaklu pojawiła, siedziałem akurat przy okienku i patrzę: pro i kontra  - Piekarska (rocznik 67), Młynarska (rocznik 65)... I prowadzący - Lis (rocznik 66). Niebieskie tło (a jakże,żeby lepiej wyglądało), p. Piekarska wytapetowana na dziesięć lat w tył przez speców z TV, Lis wytapetowany na nie wiem ile bo faceci różnie mają, Młynarska wytapetowana na kosmos młodości.... Prawią mądrości,jedna przez drugą - pic na wodę. Lis polewa żeby nie zapaliło się, dmucha by nie zgasło,obie panie plus środkowy wyglądają pokracznie (jak zobaczyć metryczki)... Muzykę puściłem i tylko patrzę. Na  żywo idzie,mimika skromna,prawie się nie śmieją (bo się ślady porobią), więcej rękami machają na to konto,ale i to lekko,żeby z kadru nie wyjść...

 "Tak ludzie nie wyglądają" miało wyjść i wyszło. Wszyscy się wygłupili. Pooglądałem jeszcze chwilę ten program i wyszło mi, że jeśli o prawdziwość w kategorii "oblicze" idzie to wygrała Anna Grodzka co to Krzysztofem wcześniej była, natomiast w "pokora wobec losu" - Monika Kuszyńska, nie mająca tak nadmiernego i rzucającego się w oczy makijażu. Ale, jest Ona od prowadzącego, uczestników i piszącego spooooro młodsza.