Obwieszeni bronią i ładownicami instruują tych w koszulkach polo znanych firm stojących pośród walającego się gruzu. Mężczyźni w koszulkach polo ustawiają się pod dyktando tych w kamuflażu. Zajmują pozycje szeregowe. Mężczyźni w kamuflażu ustawiają się krok z tyłu, za tymi w koszulkach. Dają znaki rękami, gdzie ma kończyć się szereg. Kamera lata w te i wewte, kolorowy obraz pikseluje co rusz, ręka kamerzysty pewna nie jest, drży. Drżą i mężczyźni w koszulkach, potężne napięcie ładuje atmosferę niczym elektrostatyczna maszyna. Słowa w obcym języku wyrywają się szczekliwie, kamera wodzi po wypowiadających je, schodzi z kadru w dół, operator odruchowo kieruje ją w ziemię patrząc pod nogi. Szarpanina poza kadrem. Dzieje się coś nieodwracalnego, ruszyły emocje nie do powstrzymania.
Chłopak w czerwonej koszulce jest blady jak ściana. Mówi. Odpowiada na pytania. Krótko. Dysząc. Rozumieją się, są z jednego kraju. Są rodakami. On związane ma ręce. Rozmowa już widać że kompletnie bezcelowa. Czerwona koszulka znanej firmy. Nosi się teraz takie, nosi się i tamte, kamuflaże się nosi też. Pasy ładownice nawet się używa, tu, wchodzą doń trzy puszki piwa. W kolorze jest obraz i z dźwiękiem stereo. Tysiące kilometrów. Mężczyźni w koszulkach polo stoją nieporadnie, w szeregu. Niezdarni są. Buzuje adrenalina, w powietrzu wisi stężona nitrogliceryna gotowa do potężnej eksplozji. Wrzask.
Chłopak w czerwonej koszulce przytula twarz do żółtawego kurzu. Związane ma ręce, patrzy w stronę szeregu, mężczyźni w koszulkach polo instruowani ponownie przez tych w kamuflażu mają w oczach obłęd. Trzymają karabinki niezdarnie, jakby pierwszy raz. Stoją na brzegu Rubikonu. Za moment zrobią pierwszy krok.
Chłopak w czerwonej koszulce najpierw syczy jak przypalony gorącym żelazem. Krzyczy niemrawo. Tumany wznieconego kurzu pokrywają kadr. Mężczyźni w koszulkach polo naciskają spusty. Chłopcy mordujący żabę schowani przed wzrokiem świata mają takie oczy. Taki pierwszy raz, pierwsza komunia. Niezdarnie. Mężczyźni w kamuflażu dołączają do kanonady. Kończą przedstawienie. Mężczyźni w koszulkach polo niczym rekruci kanciastymi ruchami rozładowują i zabezpieczają broń. Klip zbliża się ku końcowi, ja tego końca nie czekam. Zobaczyłem już i tak zbyt wiele.
Czytałem kiedyś, że najokrutniejsze są wojny domowe. Że najgorsza jest ta nienawiść z bliskości. Że to już okrucieństwo dla samego okrucieństwa. Że to może zdarzyć się wszędzie. Patrzę dziś na mój kraj, na tych walących toporem w społeczeństwo rozbijając je na dwoje. Patrzę i myślę, co z tego może być. Myślę, gdzie to może zajść. Strach. Dużo zobaczyłem przypadkiem, teraz. Na głównej. W proponowanych, najpopularniejszych. W kolorze. I w koszulkach, jakie teraz nosimy...
Wiesz kto wali toporem i to doskonale, chce zniszczyc kulturę i tradycje naszego narodu.
OdpowiedzUsuńDoskonale też wiesz,kto już pierwszy w Łodzi poplamił niewinną koszulę!
Wiesz kto używa tej kultury i tradycji jak młota, wali nią aż drzazgi lecą. Łódź to dobry przykład, próbka tego co może być, jak jeden jest stawiany przeciw drugiemu. Jak jedna prawda ma być prawdziwsza od drugiej. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Zawsze w takim przypadku na myśl mi przychodzi zabójstwo Narutowicza, sytuacja która wyrosła na nawozie niemalże tym samym, jaki teraz kompostuje się w Polsce...
UsuńNarzekamy na okrucieństwa średniowiecza, a dziś krwiożerczość nie jest mniejsza. Jedynie używa się innych narzędzi zabijania.
OdpowiedzUsuńTak, zmieniły się narzędzia i sposoby, reszta się nie zmienia. Przyczyna się nie zmienia, skutek też...
UsuńMoja najbliższa rodzina (męża) przeżyła takie okrucieństwa wojny na własnej skórze, gdzie sąsiad odwrócił się od sąsiada. A wszystko przez to że ktoś komuś obiecał kase i władzę. Nienawiść religijna zmienia człowieka w bestię. A ta z bliskości zabija okrutnie. Chyba nigdy nie będziemy w stanie tego sami zrozumieć dopóki nas to nie sięgnie. A Ci, którzy tym dyrygują przejdą później po spalonych wioskach i sięgną " po swoje" jak np w K.
OdpowiedzUsuńCzytałem "Bałkańskie upiory" Kaplana, ta lektura mi otworzyła oczy. Dokładnie tak jak piszesz, ktoś coś komuś obiecał, ktoś umiejętnie wyciągnął z historii tlące się węgle, dmuchnął w nie i rozpalił.
Usuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuńps. klikam oberwuj opcję tutaj na blogu;-))
Kolego, na codzień udajesz głupka i ignoranta a tu piszesz tak że będą Ciebie w przyszłości cytować i przyznawać że dobrze mówiłeś. anonim
OdpowiedzUsuńNiczego nie udaję, ja jestem głupkiem ;)
OdpowiedzUsuń