wtorek, 9 sierpnia 2016

Zaraza

  Najpierw było tak, że zwinęły się liście od dołu. Później te nad nimi, te nad tymi i te obok, z obydwu stron. Zwinięte liście jęły wkrótce usychać, powód ich uschnięcia przenoszący się na coraz to dalej sąsiadujące części zielone nie był mi bliżej znany, jedynym wnioskiem jaki z tej sytuacji dało się wyciągnąć był taki, że wdała się jakaś "ZARAZA"

  Kobieta odwróciła wzrok od ekranu tuż po tym, jak przywitawszy się po wejściu przez dość ciężkie, metalowe drzwi zacząłem cel i powód (powód i cel) mej wizyty w tym przybytku wyjaśniać. Przeniosła ona swoją uwagę z monitora na mnie wraz z badawczym spojrzeniem, na twarzy jej rysowało się skupienie, skupienie owo - jak dało się wyczuć - nie skupiało się jeszcze na mnie, a raczej na akcji wyświetlanej na ekranie, chwilowo spauzowanej szybkim klepnięciem w klawisz "SPACE".

  Będąc wciąż w stanie pierwotnego (w odniesieniu do pierwszych chwil mej wizyty) skupienia wstała od biurka, i słuchając mej opowieści obrazowej wkroczyła między półki. Szczypiąc się delikatnie po brodzie poczęła dokonywać wyboru (w jej odczuciu i rozumieniu moich opisów) najtrafniejszego antidotum na zarazę uśmiercającą niewątpliwie dwa pieczołowicie uwiązane do palików krzaczki malinówek.

   Stojąc przy kasie zerkam mimowolnie w ten absorbujący kobietę ekran, barwy przeważają (wiadomo) niebieskie, zastopowane wideo gdzieś na scenie kobieta - pies, ona kuca, on leży, łapy w górze. Wzrok mam dość dobry, patrzę powyżej, na tytuł, chcę wiedzieć o co chodzi, tak mimowolnie, z ciekawości czytam :

  "PIES NIE WIDZIAŁ SWOJEJ PANI DŁUGI CZAS, JAK JĄ W KOŃCU ZOBACZYŁ TO PRAWIE STRACIŁ PRZYTOMNOŚĆ [OGLĄDAJ WIDEO] "

 Tego jeszcze nie grali - sobie myślę - pies z radości może się posikać albo dostać kręćka, ale żeby mdleć - to jeszcze nie słyszałem. Słyszę natomiast, że trzeba to z wodą wymieszać, i opryskać, spryskać dokładnie. I tyle kosztuje, i z dwóch dych trzeba wydać. I biorę do ręki ten już zapłacony specyfik, i czytam na pudełku:

 "ŚRODEK NA ZARAZĘ"

 Czyli , jak by nie spojrzeć, dobrze trafiłem, nieświadomie moja niewiedza w temacie podsunęła mi trafną diagnozę. Wychodząc przez te dość ciężkie drzwi zastanawiam się w duchu, z ciekawości - sam ten pies (z filmiku) się ocknął, czy też musieli go cucić ?

 Może tak, a może nie. Pojęcia nie mam...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.