Koncert The Doors Alive, najlepszego cover bandu Doorsów na świecie... Dla mnie - i nie tylko jak sądzę - The Doors to więcej niż muzyczna kapela. To zjawisko, to epoka. To era. Do tej pory dla mnie numerem jeden poza oryginalną kapelą był film Olivera Stone'a "The Doors", kreacje aktorskie plus całość realizacji obrazu plasowało się tuż obok oryginału, od wczoraj numerem dwa jest The Doors Alive. Głos, wygląd, ruch sceniczny Willyego jest tak bliską i naturalnie odegraną sylwetką Jima Morrisona, że szczęka wylądowała na podłodze, a po plecach szalały dreszcze... Do tego reszta składu grająca muzykę Doorsów, mimo braku fizycznego podobieństwa do oryginału kapitalnie uzupełniała całość. Fantastyczny koncert, krótko mówiąc.
Szalejące niebiesko-czerwone światła i biały stroboskop z zielonym wspomagaczem, plus kompletnie czarne, nie odbijające światła ściany maksymalnie utrudniały fotografowanie. Ale wyszło jak wyszło...
Tematyka
okoliczne obserwacje
(61)
fotopstryki
(54)
analog
(42)
zwidy i herezje
(30)
folklor
(29)
pies miejski
(28)
Czeskie klimaty
(24)
telefonografia
(22)
miasto moje
(17)
Niemcy
(16)
idiota stąd
(16)
komentarze do wydarzeń
(14)
wydarzenia w punkcie potrójnym
(14)
mediateka
(13)
otworkowo
(7)
warsztat
(7)
natura
(6)
widoki przemysłowe
(6)
krótkie portki
(5)
motoryzacja
(5)
tato
(5)
modne dodatki
(3)
architektura
(2)
cytując
(2)
czekając na koniec świata
(2)
opuszczone
(1)
sobota, 21 września 2013
5 komentarzy:
Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Modni są coversi. Ostatnio zachwycałem się Brit Floyd, gdzie jest i polski akcent (dziewczyna w chórku jest Polką). Występowali w Polsce w ubiegłym roku.
OdpowiedzUsuńWyszło całkiem dobrze :)
OdpowiedzUsuńTa muza to nie moja bajka - ja wielbię Yello :)
Wow nawet wokalista look-alike hahah. Na pewno było super. W Anglii takie tribute bands są super popularne. Może to się przyjmie w PL.
OdpowiedzUsuńEter otwarty, nareszcie :)!
OdpowiedzUsuńNa taki koncert z przyjemnością poszedłbym. O ile wpuszczają tam dinozaury :D
OdpowiedzUsuń