sobota, 11 sierpnia 2012

Goście.





  Punkt potrójny gościł gości. Gości pełnych ciekawości, ciekawych potrójności.
 Jakby było mało - przyjechali w trójkę. Ot, bardziej zbieg niż założenie... Ciekawych trzech stanów skupienia pozostających w równowadze. O ile stan pierwszy, "ojczysty" tajemnicą wielką /z racji zamieszkiwania przez rzeczonych gości w tymże stanie mentalnym/ nie jest - no, może poza przemysłowymi ciekawostkami tutejszymi - drugi i trzeci znalazły się żywo w kręgu zainteresowania przybyłych. Więc jedziemy przez trzy kraje.
  Swojsko, znajomo. No, może budownictwo inne. Te sprzed wojny raczej. I to, jak zostało zaadoptowane "po". Różnorako, tu akurat pozostałości całkiem urokliwego miejsca będącego kiedyś uzdrowiskiem. Ale czasy się zmieniły - i przestało nim być. Przez dziurę w ziemi potężną, z której czerpie kolejne już pokolenie. Dzięki dziurze i przez dziurę zmieniło się tu wiele kolei losu. Zdarza się.
Do tego widoczki miasta mojego ze swą potarganą garderobą jakoś nie przyprawiają o dreszcze.

   Niemcy ze swym urokiem jakby wyjętych z autoklawu i równiutko ułożonych chirurgicznych instrumentów kompletnie gości nie porywają. Owszem, jak wspomniane - równo, czysto. Porządek. Jakby ładnie. Za ładnie. Jako zadeklarowany miłośnik szpetoty nie zrobiłem nawet fotki. Nie chciało mi się.

  Punktem wyczekanym były Czechy. Ojczyzna Hrabala i Haszka, niespieszna, swojska. Dobrze karmiąca. Rubaszna.
 Z piwem na które się czeka - bo trzeba czekać. Z jedzeniem słynnym, na ciepło. Czosnkowe zupy z rozpuszczonym serem i grzankami.
 Gościńce swojskie. Aż w gości się chce. Każdy się zmieści i dobrze czuje. Gdzie pewne rzeczy zaskakują nas, dziwią. Ale tylko nas. Tam się na takie historie uwagi nie zwraca. Wszystko ma swoje miejsce i swój porządek. Jest tak i już.

  Jak kapsuły czasu, ze swą historią wytartą na krzesłach. Mają swoje charakterystyczne cechy zachowane, nie wybielone i zamalowane. Żebyś wiedział - że jak przyszedłeś "tu", to jesteś "tu". Nie "tam", nie udajemy że "tu" to "tam". Jak chcesz mieć jak tam, to idź "tam". "Tu" jest tu i jest to jasne. Nie dziwi.
 Z mieszanką kultur. Wschód z południem. Taki znak czasu. "Kulturni Dum" z przypiętym smoczym lampionem. Kelner, który wydawać się mogło, już bardziej oczu nie zmruży. A jednak zdołał. Żegna w drzwiach.
 "Dowidzenie" ! . Też znak czasów. Punkt potrójny.
Wizyta się kończy. Teraz jedziemy razem pobyć wśród szczęśliwych ludzi.


3 komentarze:

  1. Fajny ten punktpotrójny. Każdy wpis ma taką swoją wspólną melodykę, takie tempo charakterystyczne tylko dla danego autora. Pozdrawiam. XZ

    OdpowiedzUsuń
  2. na pierwszym zdjęciu, poznaje po tył'k'ach, znajome twarze,chociaż nie widać. ale ja pamiętam -i chociaż w tym roku pamięci nie odświeżyłam, to one są to na pewno. w następnym odświeżę,i nie będzie za późno . chętnie posiedzę na trawie. pod drzewem . bądź szczęśliwy ,za małą chwilę'ojej' ja dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.