Szczęście przypłynęło /jak sądzę/ w ciasnym kontenerze z dalekich Chin. Trzydzieści cztery dni od wyjścia z portu w Szanghaju, trzy dni na rozformowanie kontenera w magazynie celnym, trzy do pięciu dni na transport z Rotterdamu lub Hamburga, kilka dni na krajową dystrybucję. Trzydzieści dni leżakowania na regale, aż do obniżki ceny. Kurz ma na elementach nieosłoniętych.
Szczęście wypatrzone i wyproszone. Wymarzone szczęście do zestawu szczęść poprzednich. Intrygująca szata zewnętrzna, inspirująca wyobraźnia tego, co pod tekturową pokrywą . Trzymane pod ręką szczęście, wleczone po laminacie do swojego królestwa, rozcinane i rozplątywane. Przecierane wilgotną ściereczką szczęście, jego polipropyleny, polietyleny, poliestry i celuloidy. Wygładzane pilniczkiem ostre zadziory na szczęściu, usuwane ledwo trzymające się szczęścia ozdóbeczki i szczególiki, takie w sam raz do połknięcia. Zaklejane w szczęściu niedoróbki montażowe. Nad kuchenką gazową zmiękczanie szczęść, nadawanie im kształtu bardziej anatomicznego, łagodzenie płaszczyzn i kantów tandetnej wtryskarki. Układanie mniejszych szczęść stanowiących zestaw będący szczęściem tym właściwym. Nazywanie i nadawanie funkcji. Wyobraźnia przenosi na miejsce brawurowych akcji. Fascynacja. Pełnia szczęścia.
Wymarzony zestaw bohatera...
Tematyka
okoliczne obserwacje
(61)
fotopstryki
(54)
analog
(42)
zwidy i herezje
(30)
folklor
(29)
pies miejski
(28)
Czeskie klimaty
(24)
telefonografia
(22)
miasto moje
(17)
Niemcy
(16)
idiota stąd
(16)
komentarze do wydarzeń
(14)
wydarzenia w punkcie potrójnym
(14)
mediateka
(13)
otworkowo
(7)
warsztat
(7)
natura
(6)
widoki przemysłowe
(6)
krótkie portki
(5)
motoryzacja
(5)
tato
(5)
modne dodatki
(3)
architektura
(2)
cytując
(2)
czekając na koniec świata
(2)
opuszczone
(1)
środa, 29 stycznia 2014
6 komentarzy:
Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma to jak dzielić radość z wnukiem. Gratulacje:-)
OdpowiedzUsuńMi wypada jeszcze cierpliwie poczekać, aż ktoś popełni dziecko i ustanowi mnie dziadkiem:-)
Dzięki, ale to mój syn. Młodszy... :)
UsuńBo grunt to uśmiechnięty mały bohater ;) A ile ma?
OdpowiedzUsuńDwa i pół :)
Usuń...przeczytałam ten wpis póżno wieczorem i...uśmiechałam sie długo do swoich myśli,zamiast iść spać;-) Myślałam,że dzisiejsze dzieciaki...już tak się nie cieszą...że dostępność wszystkiego i zapobiegliwość rodziców, którzy z większą łatwością niż kiedyś spełniają marzenia pociech....stępiły to piękne odczuwanie. Że w ślad za większą osiągalnością wymarzonych rzeczy, znikła radość, która utrzymywała się dłuuuuuugo...;-) Twój wpis przywołał tyle wspomnien np ten kiedy...ten zrodzony w stanie wojennym;-) w wieku 3ch lat dostaje zestaw plastikowych narzędzi czyli młotek, śrubokręt, kombinerki, śruby i listwę z odpowiednimi dziurami do których o dziwo te śruby pasowały;-) Siedział godzinami...wkręcał, wykręcał...znowu wkręcał i wykręcał...nosił te narzędzia wiele dni za paskiem...Póżniej była kolejka Piko kupiona z ogłoszenia a póżniej Lego kupione na giełdzie rzeczy używanych;-)))
OdpowiedzUsuń...fajny wpis;-) pozdrawiam a malucha szczególnie;-)
Tak, masz rację, dzisiejsza dostępność wszelkich zabawek w dowolnej cenie raczej nie sprzyja długiej z nich radości. Gdzie nie pójdziesz, tam szczęścia się śmieją z półek. I to tych najniższych.
UsuńPozdrawiam :)