Tematyka
okoliczne obserwacje
(61)
fotopstryki
(54)
analog
(42)
zwidy i herezje
(30)
folklor
(29)
pies miejski
(28)
Czeskie klimaty
(24)
telefonografia
(22)
miasto moje
(17)
Niemcy
(16)
idiota stąd
(16)
komentarze do wydarzeń
(14)
wydarzenia w punkcie potrójnym
(14)
mediateka
(13)
otworkowo
(7)
warsztat
(7)
natura
(6)
widoki przemysłowe
(6)
krótkie portki
(5)
motoryzacja
(5)
tato
(5)
modne dodatki
(3)
architektura
(2)
cytując
(2)
czekając na koniec świata
(2)
opuszczone
(1)
wtorek, 4 września 2012
Morze.
Ku jesieni idzie. Coś po raz kolejny upłynęło, emocje opadły, wróciło by się. Jak co rok się wraca.
Trasą E65 / S3. Przez lasy i obwodnice, przewężenia i dwupasmówki. Obok osad leśnych, grzybiarzy, zbieraczy jagód, przydrożnych dziwek i autostopowiczów z wyświechtanymi plecakami. W kolejkę przy A2, w sznur tirów, w ronda przyblokowane okazjonalnymi szoferami. W prostą przez sosnowe lasy piaszczyste pobocza i tę na miejsce już ostatnią byle jaką, gdzie za każdą górką chce się widzieć już tylko siny błękit.
Spory kawałek, kilka godzin z herbatą zieloną w uchwycie, z orzeszkami na podszybiu i dawno nie słuchaną płytą w odtwarzaczu. Wsłuchując w grę mechanizmów, zaklinając w duchu wtryski, turbinę, olej, wodę i powietrze. Po cichu.
Aż do celu, do piachu, do wody, do wiatru. Do patyków, kamyków, muszli i walających się w piachu petów.
Do spacerów zatłoczonych, smażalni ze starym olejem, pluszaków spłowiałych i paskudnej kawy za pięć dziewięćdziesiąt. Na krześle plastikowym przy kulawym stoliku. Na wietrze.
Ptaszydła ciekawskie, łapczywe, z wiatrem w oczy i kawą zimną, z fusami. Lura cienka i bułka z wczoraj. Zlecą się zaraz, w bezwarunkowym chyba odruchu. Wrzasku narobią, w dzioby masywne, ostrze zabiorą - i fruuuu...
Boksy, futbole, hokeje. Trzy kubki i magnetyczne wyciągarki badziewia. Po dwa, albo po pięć złotych. Razy cztery, albo trzy.
Nawet jak zimno i trochę wieje, kawa byle jaka i droga, tłumy i zapach przepalonej frytury. Wróciło by się, cofnęło. Na piachu posiedzieć, z kocem na nogach. Pogadać.
Trzynaście lat przegadać, trzynasty rok zagadać, w następne patrzeć. Ile tam by ich dane nie było. Brać jak leci.
8 komentarzy:
Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podoba mi się. Opisowe trafienia- celne. I mimo wszystko, mimo tej ohydnej kawy za pięć dziewięćdziesiąt...wróciłoby się i przegadało...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie (bardzo mi się podoba) musi wystarczyć na zimne miesiące;-)
i lecieć z nimi:)
OdpowiedzUsuńWspomnienie lata pozwoli dotrwać do wiosny i kolejnego urlopu:-)
OdpowiedzUsuńKwintesencja "nadmorza", tego co nieraz umęczy - ale i tak chce się wrócić. Jak opadną emocje. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nawet nie miałam urlopu:(
OdpowiedzUsuńDla mnie morze zawsze najpiękniejsze było nocą, kiedy stojąc nad brzegiem tej groźnej i pomrukującej nicości zastanawiam się czy mnie pochłonie czy tym razem jeszcze mi odpuści?
OdpowiedzUsuńHester Okrutnica
To zależy od Ciebie :)
Usuń