Właściwie to parking przy stacji, znajdujący się na jej terenie. Niemiecki samochód narodowy na angielskich rejestracjach stoi tak bokiem-tyłem do samej stacji, na dwóch parkingowych miejscach:
Facet w chińskich plażowych japonkach, amerykańskich spodniach wojskowych i koszulce z jakimiś szamoczącymi się w walce postaciami oplecionymi biało-czerwonymi szarfami majstruje coś przy tego samochodu tylnej-lewej części. Stopy rozstawia szerzej i nieco dalej od wozu niż tułów, którym to wyraźnie stara się odgrodzić mój ciekawski wzrok od przedmiotu kombinacji, który to trzyma z widocznym wysiłkiem w rękach w pozie, która mi, mieszkańcowi bogatyńskiej ziemi od urodzenia, zdała się od razu znajoma i charakterystyczna. Udając brak większego zainteresowania ruszam niby to w stronę zaparkowanych nieopodal drogowych pociągów na wschodnich tablicach, których to oklejone muchami torsy lśniły w przytłumionym słonecznym blasku ostatniego dnia wakacji. Będąc w zasadzie pewnym tego co ów gość przy aucie kombinuje, zapragnąłem dostrzec jakich to środków i metod użył w tym miejscu, stroju i okolicznościach, w tej międzynarodowej kombinacji której to do celu podróży zostało /jak sądzę/ jeszcze sporo drogi, by dokonać tego anarchistycznego aktu u stóp potężnego koncernu czerpiącego z obrotu paliwem krociowe zyski.
Metoda była z tych najprostszych, obcięta plastikowa butelka wetknięta we wlew, dziesięciolitrowy baniak po czymś nieokreślonym równymi haustami wypluwał w gardziel volkswagena życiodajny żółtawy płyn, przed którego to opryskami mężczyzna chronił spodnie i klapki odsuwając się od auta. Mając świadomość, że w tej sytuacji gość jest równie bezbronny jak kucający w klombie miejski podsrywacz przyłapany ze spodniami na kolanach, oddaliłem się w kierunku automatu z kawą, żeby niepotrzebnie sytuacji nie komplikować.
Po pięciu minutach pozostał tylko po nim kanister schowany pod iglakiem, i wciśnięta pod jego uchwyt obcięta butelka. I ciekawość - czy była to ropa ze wschodniej ciężarówki, czy też południowy olej do smażenia frytek i ryb...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodając komentarz:
- jeśli masz stronę/bloga na innej platformie wybierz: "nazwa/adres URL'', gdzie w polu "nazwa" wpisujesz nazwę, w polu "URL" wklejasz adres strony/bloga. Jeśli nie posiadasz takowych - po prostu wpisz swój nick w polu "nazwa". Będzie miło zwracać się "po nazwie"
- jeśli wybierasz "Anonimowy" - na końcu komentarza wpisz swój nick.
Weryfikacja obrazkowa jest wyłączona. Dzięki za wpis.