Tekst sprzed lat, ale zupełnie jakby z teraz. O kondycji komedii filmowej.
(...) Film sensacyjno-komediowaty. Leszek powiedział, że to dla debilów. Teraz, ostatnio widziałem kilka filmów amerykańskich, francuskich z nowym rodzajem gry komediowej. Jest to gra tak fatalna, że w ogóle nie wyobrażałem sobie, że może taka istnieć. Oni myślą, że to jest nawrót do filmu niemego, ze śmiesznostkami filmu niemego, z jego czarem, jego genialnością. Tymczasem niemy film wywodził się z cyrku, ze sztuki ogródkowej, teatrzyków ogródkowych, byli to świetni artyści, którzy robili te filmy pierwsze nieme i późniejsze, mieli masę pomysłów. Film był sztuką świeżą, podniecającą. Było dużo błędów, ale dużo udanego w sposób zaskakujący. Aktorzy poruszali się w rytmicznym tempie. Akcja szła szybko. Pomysły goniły pomysły. Głupie rzeczy wychodziły dowcipnie i w kategoriach sztuki i baletu. Do tego balet taśm, trzeba pamiętać tempo taśmy, które w swoim przyspieszeniu nadawało filmowi dodatkowy taniec. Często taki taniec w poprzek, który jest wynikiem jakby nieporadności techniki, a okazał się w sztuce potem nie do pobicia. Do tego film był płaski i czarno-biały. Obecne nędzne komedie są panoramiczne, kolorowe, wypukłe, rozwlekłe i operują dowcipem ordynarnym, nie do wytrzymania. Publiczność zarykuje się. W większości to się podoba. Na tym polega cała groza. To złe porozumienie między producentami, złymi wykonawcami i publiką bez gustu. (...)
Miron Białoszewski "Tajny Dziennik"
Coś w tym jest niestety. W sumie to już dobre kilka lat nie byłem w kinie na niczym poza filmami animowanymi... Zwyczajnie jak przychodzi do wyboru filmu, to ciężko wybrać coś sensownego - już ciekawszą opcją staje się obejrzenie czegoś starego w domu.
OdpowiedzUsuńZgadza się, chyba coraz trudniej zobaczyć coś na poziomie, a jeszcze trudniej znaleźć to w tzw. "mainstreamie"...
Usuń